Wrzuciłem do pieca swój papierowy pamiętnik. Patrzyłem, jak bordowa okładka pomału się kurczy, pęka, zwija i pokrywa zielonymi, błękitnymi i żółtymi płomieniami. Ogień wdzierał się pomiędzy zapisane słowami miłości i tęsknoty kartki, bawił się literami, czytał i pochłaniał treść nigdy nie wysłanych listów, podziwiał wklejone zdjęcia i upajał się zapachem zasuszonych liści i płatków róż.
Brakować mi będzie bordowego kalendarza, w którym byłem ja, byłeś Ty, byli oni i one.
Żegnajcie...
I to dopiero są słowa godne Paula Coelho! ;]
OdpowiedzUsuńA już bez ironii - to chyba dobrze? Tzn. na pewno przykro tak żegnać jakąś część życia, ale to chyba symbol tego, że starasz się ogarnąć swoje uczucia, zamykasz pewien rozdział i może wyrwiesz się w końcu z tego błędnego koła przeszłości.
Czyżby jednak rozliczanie się z przeszłością i chęć życia w teraźniejszości z myślą o przyszłości?
OdpowiedzUsuńEL
Kajot: Nie mam zdolności nadprzyrodzonych, by uporządkować chaos...
OdpowiedzUsuńEL: Nadal rozważam, w którą stronę się stoczyć...
"Stoczyć" to takie kiepskie słowo- utożsamiane z porażką, przecież Ty jeszcze możesz się piąć w górę, to wymaga trochę wysiłku, to jasne, ale przecież warto :)
OdpowiedzUsuńEL
EL: W przypadku mojego zachwiania emocjonalnego użycie określenia stoczenia się jest jak najbardziej uzasadnione. I jest to moją porażką życiową, wiem o tym.
OdpowiedzUsuń