sobota, 4 września 2010

9. Bubu, siku, kupa i miłość od pierwszego wejrzenia

Wróciłem z pracy tak wyczerpany, że zasnąłem w fotelu przy załączonym telewizorze. Miałem dziś swój pierwszy dyżur na świetlicy. To ciężki chleb! Szczerze? Wolę przeprowadzić ciurkiem 6 lekcji w starszych klasch niż codziennie mieć taki dyżur z maluchami. Nie wiem, jak się odnajdę w tej nowej funkcji, jakoś będę musiał przywyknąć, bo to moje być albo nie być. Niestety, postawiono mnie przed wyborem – albo świetlica, albo do widzenia. Wiadomo, co wybrałem, ale osobiście odbieram to jako zawodową degradację.


Podzieliliśmy grupę prawie 60 dzieciaków na 3 mniejsze oddziały, aby je ujarzmić. Rzucono mnie od razu na głęboką wodę i w prezencie dostałem pierwszaków. Te dzieci nie mają wpojonych żadnych zasad i zachowań. Muszę przywyknąć do 6. i 7. latków i muszę się przestawić na ich poziom. Kazałem poukładać klocki, kręgle, żołnierzyki i gry na półkach, sam zbierałem spod stołów porozrzucane pionki i karty. Nawet nie skończyłem, a już wszystko było pościągane i rozrzucone po podłodze. Przez pół dnia wyciągałem dzieciaki spod stołów i ze stołów, nic nie wskórałem, bo znów tam właziły. Syzyfowa praca!

Jeszcze rok temu nawet bym nie przypuścił, że będę wypuszczał dzieci na siku i kupę i pilnował, by trafiły do WC i wróciły z powrotem. Przybiegała co chwilę do mnie taka malutka dziewczynka i pokazywała paluszek, że ma "bubu", a potem prawie że władowała mi się na kolana i wyznała: "Kocham ciebie". Zdębiałem. 
No tak, zamiast zajmować się poważnymi sprawami, układam klocki, koloruję kolorowanki i wiążę dzieciom buty. Chcę wrócić do starszych klas i robić to, co powinienem, bo grozi mi całkowite uwstecznienie. Mam nadzieję, że to tylko ten rok tak będzie.
Powiem tylko tyle, że praca przy tablicy to już wyzwanie, ale świetlica wygrywa ten wyścig. Trzeba mieć głowę pięć na dziesięć i wszystko ogarnąć do milimetra.

PS. Jak klikniesz w obrazek, załączy się animacja. Szkoda, że nie działa na stronie... 

12 komentarzy:

  1. Wiesz, to ciężki kawałek chleba. I tak zrozumieją Cię tylko tacy jak ja.

    A co do mojego blogu tutaj. Jest po to, by na tym http://eldka.blox.pl/html nie przynudzać za bardzo o pracy. Tam też Cię zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  2. u dziecka jest tak, że zawsze jest baaaardzo szczere. Więc wyznania Miłości bym nie bagatelizował!! poważnie.

    A nauka cierpliwości przy dzieciakach pewnie kiedyś zaowocuje. Póki co, głowa do góry.

    powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Takaja: Na blog Eldki też kiedyś zaglądałem (też od Nemsta), ale jakoś się tam nie zakotwiczyłem, zrobię to dziś. Planuję założyć stronę typowo polonistyczną i zamieszczać tam konspekty, testy, scenariusze teatralne, wszystkie są autorskie, a mam tego peeeełnooo! Może kiedyś...

    yomosa: Nie jestem żółtodziobem w tym zawodzie i nawet nie wiesz, jak bardzo cierpliwy i spokojny jestem. Szóstoklasiści siedzą mi w ławkach, jest cisza i to ja dominuję, natomiast w świetlicy jest zupełnie odwrotnie, i te klocki, zabawki, lalki, misie... bleee
    A miłość to miłość - masz rację... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie podzielę się swoimi zbiorami, a jeszcze chętniej skorzystam z Twoich zasobów :) Podoba mi się na blogerze. Tutaj ludzie jacyś fajniejsi.
    Pozdrawiam popołudniowo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Jeszcze rok temu nawet bym nie przypuścił, że będę wypuszczał dzieci na siku i kupę i pilnował, by trafiły do WC i wróciły z powrotem".

    Popłakałam się ze śmiechu czytając Twojego posta.
    Serio, serio...

    Nie jesteś odosobniony w swoich wnioskach.
    Ja, zajmuję się dużymi dziećmi w internacie i mam uczyć duże dzieci polskiego.

    Jutro, mam mieć pierwszy dyżur nocny...już mam skurcz żołądka. Już wiadomo, że jako wychowawca męskiej części klas pierwszych, mam stos uwag co do swoich wychowanków.
    Tylko, że mnie do wiwatu dają klasy pierwsze licealne i wzwyż.

    Pozdrawiam
    - e.

    OdpowiedzUsuń
  6. ja chyba tez zamieszczałem komentarz u Ciebie, a może mi się skasował, kurde

    OdpowiedzUsuń
  7. Takaja: Jeśli się zmobilizuję, to materiały znajdą się na stronie, może coś podpatrzę u Ciebie, jakieś zadania lub tematy...

    Green: Mam rozumieć, iż stwierdzenie "duże dzieci" jest czysto ironiczne? Może i ja będę miał okazję zmierzyć się kiedyś z takimi dużymi dziećmi. A moja nowa posada napawa mnie śmiechem nie tylko z powodu dzieciaków, ale i narzędzi pracy - klocków, gier, lalek, misiów... itp., itd., i za jakieś pół roku też stanę się takim dużym dzieckiem :)

    Nemst: Złośliwość rzeczy martwych?

    OdpowiedzUsuń
  8. "Green: Mam rozumieć, iż stwierdzenie "duże dzieci" jest czysto ironiczne?"

    Tak, bo oni robią dokładnie to samo co maluchy.
    Tylko zabawki są jakby bardziej niebezpieczne.
    Ja z pod stolików wyciągam przeszmuglowane fajki :D

    "i za jakieś pół roku też stanę się takim dużym dzieckiem :)"

    I bardzo dobrze, rozcieńczysz swoją życiową powagę, zmienisz perspektywę.

    W dzieciach, najfajniejsze jest to, że one mają takie proste widzenie świata, że człowiekowi przy nich ...wysiadają komplikatory ;)))

    Pozdrawiam Cię serdecznie - naprawdę nie chciałam Cię urazić :(((

    Trzymaj się dzielnie - nie z takimi wyzwaniami życiowymi dawałeś sobie radę.

    (I błagam - pisz o przebojach w świetlicy ;))))

    pozdrawiam
    - e.

    OdpowiedzUsuń
  9. Green: Nie wiem, skąd masz poczucie, że mnie uraziłaś... Nic takiego nie odczułem. Wszystko jest ok.
    A z fajkami i nieco gorszymi rzeczami też miałem do czynienia, więc wiem, jak to smakuje.
    "...nie z takimi wyzwaniami życiowymi dawałeś sobie radę" - to znaczy, że znasz moją wcześniejszą pisaninę?
    Jeśli coś powali mnie na kolana (ze śmiechu oczywiście), to napiszę.
    Pozdrawiam również.

    OdpowiedzUsuń
  10. "to znaczy, że znasz moją wcześniejszą pisaninę?"

    Troszeczkę.
    ;)))

    Wystarczyło mi lektury, żeby mieś świadomość, że dasz sobie radę.

    (Ja wiem, że roszady personalne w szkole są przykre, ale to minie. U mnie, obcięto dwóm nauczycielom dyplomowanym godziny za odmowę wykonania polecenia służbowego. Dziwny ten belferski świat.)

    Pozdrawiam i dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  11. Podziwiam za cierpliwość!
    Nie cierpię dzieci. Dla mnie to zło konieczne, chociaż ta dziewczynka była świetna, dzięki takim nielicznym dzieciom odzyskuję na moment wiarę w dobroć dzieci ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. o rety, masakra... mam nadzieję, że trafię do starszych dzieci. najlepiej chyba do liceum. chyba.

    OdpowiedzUsuń