czwartek, 25 listopada 2010
79. O niczym
Chodzę ostatnio spięty i niewyspany. Męczą mnie koszmary. Wrócił sen z płaczącym dzieckiem. Śnił mi się także Ł. (zawsze ta wyciągnięta ręka), a potem i Łoś, od którego nie mam żadnej wiadomości od jakichś dwóch miesięcy. Nawet się temu nie dziwię, przecież wśród gejów słomiany zapał, rzucanie słów na wiatr i mydlenie oczu to norma każdego dnia. Wszyscy tacy są, bez wyjątku, nawet ja sam, bo odpycham każdego, kto wyciąga do mnie rękę i ignoruję praktycznie wszystkie słowa pociechy i zachęty. Świat zszedł najpierw na psy, teraz na wszach galopuje... I jeszcze dobija mnie ta zimnica na zewnątrz... Chyba powinienem się położyć spać i obudzić się wczesną wiosną lub, a to by było najlepsze rozwiązanie, w ogóle...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
nie kończ tego lub, to nie byłoby dobre rozwiązanie
OdpowiedzUsuńCoś jest w powietrzu chyba. Ja miałam taki głupi sen, że szkoda gadać. Bałam się, uciekałam, jakieś pułapki na mnie zastawiali. Wyspałam się dzięki temu niesamowicie...
OdpowiedzUsuńA zimnica jest dobijająca.
Pod komentarzem Nemsta się podpisuję.
hmm tak to nie jest wyjście ani żadne rozwiązanie powiem tak , teraz są te szare ciemne zimne dni ale nadejdą i te ciepłe słoneczne pełne uśmiechu i szczęścia więcej wiary i optymizmu
OdpowiedzUsuńNa każdy promyk Słońca uśmiechnij się, a będzie dobrze. Śnij tylko kolorowo.
OdpowiedzUsuńredcat