niedziela, 5 grudnia 2010

89. Coś nowego

Wpis ten zaplanowałem sobie na późny wieczór i tak oto jest. Będzie trochę inaczej - weselej. Otóż wczoraj spotkałem się z uroczą Blogerką w pewnym pięknym mieście. Mowa oczywiście o Agol. Pomimo siarczystego mrozu przyszła w umówione miejsce punktualnie. Gdy tylko weszła do środka knajpki, całe pomieszczenie wypełniło się uśmiechem. Tak, tak, nie przesadzam, bo i mi się on udzielił. Bałem się, że zapadnie milczenie i obie strony będą szukały dziur w podłodze lub plam na suficie. Stało się inaczej. Rozmawialiśmy o wielu sprawach. Potem poszliśmy na spacer po Rynku. Zmagaliśmy się z lodem na powierzchni, bo co chwilę buty ujeżdżały i można było zające łapać. Czas mijał szybko i trzeba było zbierać się na dworzec. Najpierw ja miałem odprowadzić Agol na przystanek, a stało się tak, że to Ona odprowadziła mnie :) 
Cieszę się, że mogłem Cię poznać. Zaraziłaś mnie swoim uśmiechem. Dziękuję!

3 komentarze:

  1. Tak to się nazywa mile spędzony wieczór,oby było ich więcej takich z uśmiechem na twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja Ci dziękuję - przeczytałam ten wpis rano i naładowałam się pozytywną energią na cały dzień. :)
    Gdybyś jeszcze kiedyś chciał się uśmiechem zarazić, to jestem do usług. ;) :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :) tylko uważajcie na wirus opryszczki! Z uśmiechami różnie bywa.
    hekate

    OdpowiedzUsuń