niedziela, 20 lutego 2011

2. O filmów sztuce oglądania

Zamiast czytać książkę, załączyłem filmy on line. Obejrzałem z mamą dwa pod rząd.

Najpierw Diabła z ubiegłego roku. Nie był on aż tak przerażający jak na horror o diabłach przystało, ale za to trzymający w napięciu. Nie chciałbym zdradzać fabuły, bo zepsułbym komuś całą frajdę oglądania, gdyby się ktoś na niego kiedyś zdecydował, ale co nieco wspomnę. Otóż do windy w ogromnym biurowcu wsiada 5 osób. Każdy ma jakąś sprawę do załatwienia. Nagle winda zatrzymuje się pomiędzy piętrami, gaśnie światło i zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Młoda kobieta zostaje w niewyjaśniony sposób ugryziona przez coś (kogoś?), potem znów gaśnie światło i jeden z mężczyzn leży martwy na podłodze z wbitym ostrzem z lustra w szyi. Wszyscy zaczynają się podejrzewać, sytuacja z minuty na minutę się napina, a wszystkie zdarzenia w monitorze widzą strażnicy (w windzie jest kamera), gdy nagle na ekranie ukazuje się im ogromna zniekształcona twarz diabła...
Drugim obejrzanym filmem był znany mi już Pogrzebany z Ryanem Reynoldsem, też z ubiegłego roku. Mama ciągle się pytała: "Czy on przeżyje? No powiedz mi!" Dawno już nie widziałem, aby tak uważnie i emocjonalnie oglądała jakiś film. Akcja tego filmu toczy się w skrzyni (trumnie) i poza nią nie wychodzi. Młody kierowca zostaje żywcem zakopany przez terrorystów na pustyni w Iraku. Ma przy sobie zapalniczkę, pałeczki fluorescencyjne, latarkę i komórkę. Nikt nie może mu pomóc, bo nikt nie wie, gdzie go zakopano. Ciągle dzwoni i szuka pomocy, bezskutecznie. W pewnym momencie dzwoni do niego sam terrorysta i każe mu nakręcić film o porwaniu, a potem żąda od niego, że wypuści go, gdy poleje się krew. Czyja? Nie zdradzę!


A wczoraj wieczorem oglądaliśmy dwa filmy w telewizji. Pierwszy to typowy wyciskacz łez Dom nad jeziorem z Sandrą Bullock i Keanu Reeves'em. Chyba nieuważnie go oglądałem, gdyż nie zrozumiałem motywu wymiany listów pomiędzy bohaterami, to jakiś element realizmu magicznego z odniesieniem do przeznaczenia. A drugi film to Zejście, gdzie kilka dziewczyn zgubiło się w jaskiniach. Straszny! 

Naoglądałem się tyle filmów co jeszcze nigdy, wystarczy mi na cały tydzień, bo u siebie niestety nie mam możliwości obejrzenia czegokolwiek on line. 
A dziś czeka nas jeszcze uczta kinomanów: po 22.00 emitują Ostatniego Mohikanina. Wspaniały film, ilekroć go oglądam, zaciskam pięści z emocji i trzepie mną febra, gdy Alice rzuca się ze skały, i ta wspaniała muzyka! Coś niesamowitego!

1 komentarz: