wtorek, 19 kwietnia 2011

18. O powinnościach lenia

A w tytule to chyba o mnie. Powinienem wziąć się za coś pożytecznego, bo czwarty dzień mija (z niedzielą), jak siedzę w domu na L4 i nic nie robię. Ciągle coś czytam i czytam. Na razie tylko czytam i zaznaczam ważne fragmenty, a jak skończę, to trzeba będzie zasiąść i napisać co nieco. A nazbierało się już tego sporo. 
Jutro po południu opuszczam swoją mieścinkę i jadę do rodzinki na święta. Powinienem coś posprzątać przed wyjazdem, a tak mi się nie chce (ostatnie mycie okien już odchorowałem). Poodkurzam i zetrę kurze, poukładam papiery i przebiorę łachy w szafach, bo jeszcze tego po zimie nie zrobiłem. I zejdzie mi do wieczora pewnie. 
Przynajmniej udało mi się odwiedzić dziś antykwariat i biblioteki. Chyba po raz pierwszy udało mi się zdobyć w komplecie to, czego szukałem (w sumie sama starożytność), a i kupiłem książkę z estetyki, o którą kiedyś pokłóciłem się z bibliotekarką, bo nie chciała mi jej prolongować na kolejny miesiąc. Teraz mam swoją i może mnie pocałować tam, gdzie światło w dzień nie dochodzi (wtedy mi nie pożyczyła tej książki drugi raz). 


OK, zabieram się pomału za wspomniane wyżej porządki, może coś konkretnego podziałam, a potem pójdę na godzinę do wanny i wygrzeję się w gorącej i pachnącej płynem wodzie i coś przy okazji poczytam...

1 komentarz:

  1. porządki mi już bokiem wychodzą, nie znoszę sprzątać - na samą myśl ciarki mnie przechodzą ;)

    OdpowiedzUsuń