czwartek, 19 maja 2011

33. O złośliwości rzeczy matrwych

Znalazłem fotkę, którą kiedyś tam cyknąłem w pewnym dużym mieście. Zawieruszyła mi się wśród setek innych zdjęć. Była kiedyś potrzebna mi na gwałt, a teraz, kiedy już wstawiłem na jej miejsce coś innego, znalazła się. To się nazywa złośliwość rzeczy martwych.
Zawiozłem dziś cv w jedno miejsce, o którym nawet bym wcześniej nie pomyślał, że tam złożyć miałbym jakieś dokumenty. Nie powiedzieli nic, że mają komplet, oznajmiono mi jedynie, że cv trafi do rąk głównego dyrektora. Padnę na kolana nawet w centrum miasta, gdyby się stamtąd ktoś odezwał i mi coś zaproponował.

Zwiedzanie z uśmiechem. Zdjęcie własne. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz