wtorek, 26 lipca 2011

70. O dziwnym zjawisku, jakim jest homoseksualizm

Przekładałem któregoś wieczora płyty CD i natrafiłem na jedną z zapisanym tytułem: Deep Impact. Załączyłem. Okazało się, że to film katastroficzny z serii o zagładzie Ziemi i ludzkości (dziwię się sobie, że dopiero teraz go obejrzałem), o bohaterstwie astronautów i z happy endem na końcu. Takie bla, bla, bla, choć obsada całkiem niezła. Ale nie o film mi chodzi. Jest taka scena, kiedy po nieudanej próbie rozbicia planetoidy w kosmosie, zaczyna się wśród Amerykanów loteria o to, kto ma przeżyć katastrofę w specjalnie wybudowanej w górach Arce (sieć tuneli i kondygnacji pod ziemią). I zastanawia mnie tu jedno. Czy gdyby nawet, zakładając to czysto hipotetycznie, takie unicestwienie ludzkości by groziło naprawdę i w imię podobnej loterii wybrano by do przetrwania tylko i wyłącznie określoną ilość zdrowych par heteroseksualnych, by gatunek mógł przetrwać, to czy po jakimś czasie odrodziłby się także homoseksualizm? Mówiąc krótko - czy po wyniszczeniu wszystkich przedstawicieli gatunku o preferencjach homoseksualnych, preferencje te odrodziłyby się w następnych pokoleniach?


Jeśli jest on warunkowany biologicznie - to tak (i nie bierzemy pod uwagę tego, że każdy mężczyzna ma wiele cech genetycznych żeńskich i każda kobieta - cech genetycznych męskich). Ciekawi mnie to i zarazem przypomina mi się cytat z Parku Jurajskiego: "Natura, tak czy inaczej, zawsze znajdzie wyjście".

3 komentarze:

  1. Podsunąłeś mi chyba film katastroficzny, którego nigdy wcześniej nie widziałem. A uwielbiam filmy katastroficzne, będę musiał obejrzeć.

    I myślę, że zgodzę się z ostatnim zdaniem

    OdpowiedzUsuń
  2. biorąc pod uwagę to, że odsetek homoseksualistów jest stały w społeczeństwie to jest duże prawdopodobieństwo odrodzenia tej orientacji w danym przypadku (jest warunkowany genetycznie a tego nie łatwo si,ę pozbyć)

    OdpowiedzUsuń
  3. Awangardo: To film z 1998 roku, więc na pewno go widziałeś. Nie wiem, jakim cudem ja sam go przeoczyłem, a też lubię filmy katastroficzne. A ostatnie zdanie jest prawdą w tej kwestii.

    Ja osobne: Zastanawiałem się dość długo nad tym, co napisałeś. Jeśli w każdym pokoleniu, a wiedzą o tym wszyscy, mam taką nadzieję, które następują po sobie co 7 lat, jest stały procent populacji homoseksualnej to pieczę nad tym stanem musi trzymać sama natura. Gdzieś we wcześniejszym wpisie wspomniałem, że to rodzaj pewnej naturalnej selekcji. Coś w tym jest, bo skoro po wyeliminowaniu wszystkich osobników homoseksualnych populacja ta sama by się odrodziła w kolejnych pokoleniach, to jest to dowód na to, że natura "pilnuje" w swój sposób odpowiedniej liczby osobników danego gatunku.
    Nie wiem, może się mylę, ale coraz bardziej wierzę w panteistyczną koncepcję wszechświata. Jest to logiczne!

    OdpowiedzUsuń