piątek, 19 sierpnia 2011

89.


Tak, TA przeszłość jest już martwa. Nie ma miejsca i szans na cud...
Być może dzięki tym zmianom nauczę się żyć bez myśli o Nim. Może uda mi się zapomnieć i nie będę się więcej pogrążał w tęsknocie i pragnieniach Jego powrotu. Nie nastąpi to od razu, ale z czasem przytłumię to, co we mnie nadal wrze. Od tak dawna walczę z Jego obrazem w swoim umyśle, jak się okazało - daremnie, bo nie potrafię go przekreślić lub wymazać z pamięci. Dzięki temu, że był przez jakiś czas w moim życiu, wiem, że można obdarzyć kogoś głębokim uczuciem i prawdziwie pokochać i że można tęsknić za kimś tak bardzo, że uczucie takie może spalać wewnętrznie i rozbijać na maleńkie kawałeczki nie tylko ciało, ale i ducha.   
Targają mną skrajne odczucia, bo wiem teraz już na pewno, że wyprowadzając się z "naszego" miasta już nigdy go nie zobaczę lub nie minę się z nim przypadkowo w mieście (kiedyś się z Nim rozminąłem w centrum - patrzył za mną długo i kilkakrotnie się odwrócił). I ta świadomość przytłacza mnie ogromnie, mam takie wrażenie, jakby położono mi ciężar na klatce piersiowej i nie mogę przez to oddychać. Zawsze żywiłem nadzieję, że któregoś wieczoru dostrzeże światło w moim pokoju i zadzwoni na domofon lub stanie w drzwiach. Może nadarzające się okoliczności pomogą choć zobojętnieć i wyciszyć, bo o całkowitym zapomnieniu nie ma mowy, nie potrafiłbym tak. To wartościowy człowiek i zasługuje na szacunek. Dużo rzeczy, spraw i zjawisk będzie mi go przypominać, ale czas odciąć pępowinę od destrukcyjnych myśli i oczekiwań.
Żegnaj, mój kochany Tygrysie. Bądź szczęśliwy! Kiedyś wybrałeś Ty, teraz wybieram ja - odchodzę. Przez tych kilka lat byłeś różą w mym pustynnym sercu, teraz serce pozostanie takie samo, lecz bez tej wyjątkowej róży. Nie zamierzam nikogo poznawać, a tym bardziej wiązać się lub wchodzić w stałe relacje. Nie mogę.

Musiałem to z siebie tutaj wyrzucić, bo nie mam nikogo, by porozmawiać przy kawie czy na spacerze (choć dziś, zaraz po otrzymaniu pewnych zwrotnych informacji, mogłem pogadać z kimś na odległość i dać upust wrażeniom, dobrze że istnieją telefony). 

6 komentarzy:

  1. Nie chcę się powtarzać ale chyba też wspominałam, że zapomnieć choć trochę może Ci pomóc przeprowadzka. Teraz nadszedł ten czas.
    Życzę wytrwałości w postanowieniu :)
    I też się cieszę, że istnieją telefony :D

    EL

    OdpowiedzUsuń
  2. EL: Tak, nadszedł... Dokona się coś, na co kiedyś nie miałem odwagi...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy się tu wczesniej nie wpisywałem ale zaglądam od dawna. Przeczytawszy ten wpis i zdanie "Nie zamierzam nikogo poznawać, a tym bardziej wiązać się lub wchodzić w stałe relacje." zrobilo mi sie strasznie przykro. Chcialbym takiego faceta jak ty, podziwiam cie za to ze tak potrafisz kogos kochac a ten gosciu co o nim piszesz to totalny glupek, zazdroszcze mu ze cie znal. Moze zmienisz zdanie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się bardzo, że masz pracę i to jakąąąąąąąąąąąą.
    I nie zarzekaj się tak, czasem wystarczy mała iskierka...

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy: Szkoda że anonimowy... Napiszę tak - nie spotykam się i nie poznaję ludzi z tzw. branży. Przykro mi, musisz pogodzić się z rozczarowaniem, nic na to nie poradzę.

    Eldka: Mam, ale na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie tego. A że iskra może podpalić cały las to wiem o tym, ale już nie w moim przypadku. Niestety.

    OdpowiedzUsuń