sobota, 18 września 2010

21. Ale to już było...

Swego czasu telewizja polsatowska zaczęła emisję nowego serialu "Szpilki na Giewoncie" z Magdą Schejbal w roli głównej. Jak do tej pory wyemitowano trzy odcinki. Serial jak serial, ale już po pierwszym odcinku dało się dostrzec podobieństwa do innego serialu, który raczył kiedyś polskich widzów. Mam na myśli amerykański sitcom "Uwaga, faceci" (Men in trees) z Anne Heche. Mogę wziąć do rąk megafon i zakrzyknąć: "Helooł! To już było!". Podobieństwa są uderzające – pomysł, fabuła, oprawa, wątki.


W obu serialach bohaterką jest młoda, atrakcyjna kobieta, zapewne bizneswomen, która z różnych przyczyn znajduje się w nieco urągających jej warunkach. Z wielkiego miasta trafia na wieś lub na tereny odludne i musi zmierzyć się nie tylko z niewygodą, ale przede wszystkim z tubylcami, którzy, jak to nierzadko się zdarza, prowadzą odmienny niż wielkomiejski tryb życia.  


Amerykańska bohaterka, Marin Frist, po zdradzie narzeczonego wyjeżdża na Alaskę, jej polska odpowiedniczka – Ewa Drawska z Warszawy przeniosiona zostaje do Zakopanego. Ma tutaj poprowadzić upadającą agencję reklamową. W tym samym czasie jej chłopak zaczyna zdradzać ją z jej koleżanką z pracy. Marin i Ewa muszą poradzić sobie w nowych warunkach, każda z nich poznaje przystojnego tubylca, z którymi puszczają sobie oczka itp., itd. Czyli mówiąc krótko – romans kwitnie. Nieco śmiesznymi mogą wydawać się perypetie bohaterki na łonie natury i podczas spotkań z rdzennymi mieszkańcami niedostępnych terenów. Mogą się tylko wydawać śmiesznymi, bo tak na serio nie są (np. Ewa i "łowiecki na łącce"), czego nie można powiedzieć o przygodach Marin, które wywoływały we mnie salwy śmiechu.



Jeszcze jeden fakt, który nieco mnie zdziwił i śmieszył. Otóż w role zakopiańczyków wcielili się warszawianie. Jakby producenci nie mieli innych aktorów do obsadzenia ról. Wiem, że poetyka serialu jest autonomiczna wobec innych produkcji, ale to tak bardzo rzuca się w oczy – Ewa jako warszawianka trafia pośród Podhalan, którzy na serio są warszawianami. To taka mała dygresja.  

Jedyną i widoczną zaletą serialu jest gwara góralska! Chyba tylko i wyłącznie dla niej można zaczekać do godz. 22.00 i obejrzeć serial.

Już nudne staje się plagiatowanie amerykańskich seriali. Przykłady można byłoby tu mnożyć, ale ograniczmy się do dwóch jeszcze przykładów. Nieudolne naśladowanie sławnego sitcomu "Przyjaciele" w polskiej wersji "Lokatorów" i jakże wszystkim znana "Niania". Powtórzę raz jeszcze: "Proszę państwa, to już było!". Chcemy czegoś polskiego, ale oryginalnego i niepowtarzalnego!

Tak na marginesie mówiąc – dobrze, że niektórych polskich seriali nie da się splagiatować w obcej telewizji, bo tamtejsi widzowie, na przykład w trakcie oglądania Kiepskich, mogliby sobie pomyśleć: "Ci Polacy to taki zacofany i prymitywny naród". I w jakiejś części swej myśli mieliby rację.

9 komentarzy:

  1. ale niania akurat się w polskiej wersji bardzo udała. mi się podoba bardziej od oryginału nawet. szpilek nie widziałem - to się nie wypowiem.

    coś polskiego i dobrego? polecam gorąco 'siedlisko'. serial sprzed dekady jakoś, bodaj 10odcinkowy z plejadą polskich aktorów, urzekającymi krajobrazami, mądrymi dialogami i z tych 'chwytających'.

    OdpowiedzUsuń
  2. Max: "Niania" udała się chyba tylko i wyłącznie dzięki Agnieszce Dygant. A "Siedlisko" to z Anną Dymną?

    OdpowiedzUsuń
  3. dygant jest fenomenalna!
    siedlisko z dymną, pietraszakiem, szapołowską, machalicą, kowalewskim i wieloma innymi. ale o tym samymm mówimy.
    widziałeś jednak przypadkiem?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale właściwie te seriale typu "Niania" plagiatami nie są. Tu najzwyczajniej w świecie prawa do danego serialu są sprzedawane do realizacji w innym kraju, w innym języku. Nawet trudno mówić tu o naśladownictwie, to zwyczajny handel i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  5. zgodzę się z Tobą Adalmerko. Szkoda trochę, że w zakopiańskich scenach gra "warszawka" i te wszystkie opatrzone gęby. Piotr Zelt dla mnie zawsze będzie tym głupkiem z "13 posterunku", ten drugi koleś Jurkiem z "Plebanii" a ta blondyna w warkoczu ze "Złotopolskich" (za pomoc dziękuję mojej Natalii- bo ja tych seriali nie oglądam). Uważam że jest mnóstwo lokalnych aktorów, z nieopatrzoną gębą, którzy świetnie by sobie poradzili z rolami. Serial mnie póki co bawi, ale nie aż tyle by siedzieć w czwartek do 22-ej dlatego oglądam niedzielne powtórki:))

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Max: Dygant jest świetna! Pamiętam ją z takiego polskiego kryminalnego serialu, nie pamiętam tytułu (kurde), z Wieczorkowskim tam grała, coś o mafii rosyjskiej. Potrafi się wczuć świetnie w role - twarda, niugięta i zakląć ostro potrafi! Zuch dziewczynka! A "Siedliska" nie oglądałem, nie lubię Dymnej...

    Czytelnik: Handel czy nie handel, nie znam się na tym za bardzo, ale po co powielają takie same schematy? Dublują niepotrzebnie coś, co już było, a to kosztuje. Przez nasze oczy przewinęło się już sporo podobnych seriali, które, po wyemitowaniu kilku odcinków, wycofano ze względu na nikłą oglądalność...

    Yomosa: Trafiłeś w sedno sprawy, nawet lepiej to ująłeś w słowach niż ja! To mnie właśnie rozczarowało najbardziej, ciągle te same gęby, jakby nie można było jakichś tubylców zaangażować do roli!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze piszesz:) men in trees są nie do podrobienia:) a Niania była kręcona na zasadzie licencji, więc nie ma co się dziwić, że była udana:P

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak na marginesie: Kiepscy tez nie sa do konca oryginalnym pomyslem.

    Amerykanie maja swoj sitcom "Married with children" (po naszemu: Swiat wedlug Bundych).

    Zalozenia obu seriali sa z gruntu podobne - perypetie rodzin na skraju patologii. Tak naprawde jedyna roznica to miejsce akcji i co za tym idzie humor specyficzny dla danego spoleczenstwa.

    OdpowiedzUsuń
  9. A co do serialu kryminalnego: Dygant zagrala Czarna w "Fali Zbrodni". Skad inand uwazam serial za calkiem udany na co wplyw miala jego obsada (m.in. Dygant, Baka, Kaminska, Jakus)

    OdpowiedzUsuń