środa, 22 września 2010
26. Oj!
Było parę minut po 17. 00, jak wyszedłem do miasta. Nie było mnie zaledwie godzinę! Gdy wróciłem - przy drzwiach stało TO! Stałem z kluczami w ręku i nie mogłem się ruszyć. Zatkało mnie! Do tej pory patrzę na różę i nie mogę uwierzyć! Tylko kto? Kto? Kto? Kto? Po co ja wychodziłem do miasta?! A jak to był... nawet boję się skończyć swą myśl... Może była jakaś szansa, a mnie nie było! Oj! Oj! Oj! Ściska mnie w dołku...
PS. Jakość zdjęcia nie najlepsza, bo nawet nie miałem pod ręką w domu sprawnych baterii do aparatu, na szybciora znalazłem jakieś stare, które, o dziwo, jakąś energię w sobie posiadały na tę jedyną fotkę...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ciekawy blog .Może masz ciche wielbiciela :)
OdpowiedzUsuńDodam go do linków.
http://biseksualisty-geja.blog.onet.pl/
mmmmmiło... nawet mnie ciekawi kto to był:))
OdpowiedzUsuńpzdr
Cudnie! Oby się okazało, że to ON :)
OdpowiedzUsuńPiękna róża
OdpowiedzUsuńa może chciał różę zostawić nie pukając nawet i nawet jakbyś został w domu niczego by to nie zmieniło?
OdpowiedzUsuńna imię róży! dostałeś różyczkę, czerwoną! teraz się nią ciesz, a absztyfikantem, potencjalnym, martw się (ciesz się) zaś:)))
OdpowiedzUsuńale fajnen! cuden, orzeszken und fantastiken:)))
ech - piękna niespodzianka...
OdpowiedzUsuńNiepełnosprawny: Witaj w moich skromych progach :)
OdpowiedzUsuńYomosa: Też chciałbym wiedzieć kto...
Niedefiniowalny: Nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciał, aby to był właśnie ON :)
Anonimowy: :)
Max: Mogło tak być, ale nie rozumiem wówczas całej inicjatywy - kupujesz komuś różę, idziesz do niego i tak ot dla kaprysu zostawiasz pod drzwiami bez pokazania się?
Brooke: Cieszę się, lecz bardziej wolałbym przed drzwiami (w drzwiach) zobaczyć absztyfikanta z różą w dłoni niż różę bez niego :)
Anonimowy: Już dawno nikt mnie tak nie zaskoczył, ale nie wiem nawet, któż to uczynił...