piątek, 24 września 2010

27. Wielki błękit nad szczytami

Tak jak wcześniej pisałem, wybrałem się w góry. Spędziłem cały czwartek na szczytach. Pogoda dopisała, było ciepło, słonecznie, niebo przypominało wielki błękit. Udało mi się namówić pana Ważniaka na to wyjście (później się trochę na niego wkurzałem, bo mi wydziwiał). Mamy za sobą ok 25 km wędrówki, według mapy  powędrowaliśmy nieznanymi nam szlakami i zdobyliśmy na samym końcu Baranią Górę (1220m). Warto było, pomimo tego że dokuczają mi zakwasy, ale tak to jest, jak nie ma się regularnego wysiłku. Leniuch ze mnie, bo góry mam prawie za oknem i powinienem skakać po nich jak koziołek. Zaczęliśmy wędrówkę na Skrzycznem i szliśmy przez Malinowską Skałę, Gawlas aż do Baraniej Góry. Panorama Beskidów wspaniała, tym bardziej iż widoczność była bardzo dobra. 
Jak odsapnę i pogoda dopisze, to może jeszcze tej jesieni chciałbym się na Babią Górę wybrać, a może i na Stożek lub Pilsko. Zobaczymy, ale zależne będzie to od pogody.
I może jeszcze jakaś fotka na pamiątkę:

Szlak z Malinowskiej Skały w stronę Baraniej Góry
Widoczek z Gawlasa

Szlak na Magurkę Wiślańską (w tle) 
Widok z podnóża Baraniej Góry
Widok z Baraniej Góry na Milówkę i Kamesznicę

3 komentarze:

  1. pięknie tam masz. A zdjęcie trzecie jest REWELACYJNE!!

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, że wyprawa sie udała :) Aż Ci zazdroszczę, pięknie tam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Yomosa: Owszem, jest pięknie, a zdjęcia nie oddają prawdziwego piękna gór. Co do trzeciego zdjęcia (robionego z Gawlasa) - Magurka wydaje się łatwizną, ale tylko się wydaje, bo kamieniste podejście daje w kość. A za Magurką jest już Barania Góra.

    Hekate: Udała się, jestem zadowolony z tej wyprawy. Mam nadzieję, że jeszcze tej jesieni się gdzieś wybiorę.

    OdpowiedzUsuń