I tak oto ruszyło dziś koło wprawione przeze mnie w ruch. W sobotę mam rozmowę z moim promotorem i przyszłym opiekunem dydaktycznym. Zaczyna działać uczelniana machina i jakoś pomalutku zostanę przez nią wciągnięty. Tryby zaczną na siebie zachodzić i mechanizm ruszy własnym tempem. Zaczyna się!
Wkrótce mam też pierwszy zjazd. Cały dzień zajęć. Jak ja to wytrzymam? Przerwa w studiowaniu jednak jakieś piętno na mnie wycisnęła i przestawienie się na całodniowe obroty w auli trochę będzie mnie kosztowała. Ale cieszę się z tego, że wracam na uczelnię i to na kierunek (specjalizację) wyczekiwany. Czekają mnie ciężka praca i wiele wyrzeczeń, bo będę ciągnął 2 kierunki. Jeszcze czeka mnie załatwienie jakiegoś akademika, bo będę musiał nocować w Krakowie z piątków na soboty.
Tak więc skaczę na głęboką wodę. Czuję się trochę jak chłopaczek na zdjęciu obok. Ale pozytywnie.
Zatem - mój Krakowie - wracam w twe łono!
dasz radę, natomiast obserwuję motywy wodne i u Ciebie i u mnie hehe :)
OdpowiedzUsuńin bocca al lupo:)
OdpowiedzUsuńOj, tak... :] Zaczyna się, u mnie również. Odczucia mam podobne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
głowa do góry i do przodu:) alleluja!!
OdpowiedzUsuń