czwartek, 21 października 2010

50. Z lustrem za pan brat

Ja i On.
On i Ja. 
Flaszeczka i ja.
Ja i flaszeczka.
Nie wywietrzała. 
Zalewam doła.
Próbuję od jakiegoś czasu i się nie udaje.
Buteleczka z szafy już prawie pusta.
Może utopię swoją pedalską mniszkowatość.
A potem pójdę się puszczać.
Wali mnie to. 
Zdrowie! 

5 komentarzy:

  1. Nie poznaję Cię :( Rzadko u Ciebie można spotkać takie wpisy.
    Nie będę pisała, że picie do lustra nic nie da, bo to nie ma sensu. Widać musisz przejść i ten etap życia, żeby mogło być już tylko lepiej. Byle ten etap nie trwał za długo, żebyś nie stracił szacunku do siebie samego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie po prostu wiekszosc ludzi musi przejsc i ten etap zalewania doła.Ja nie zalałam ,po prostu stwierdziłam że dopóki żyje to wszystko sie może zmienić:)Myśle że to tylko sporadyczna potrzeba chwili i wiem że będzie dobrze,jakkolwiek banalnie to brzmi:)Pozdrawiam Mądre Stworzenie:)
    K

    OdpowiedzUsuń
  3. Adalmerko, Adalmerko toć i ja Ciebie nie poznaję

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja nie wierzę, że pójdziesz się puszczać. :P Po prostu nie.

    OdpowiedzUsuń