niedziela, 24 października 2010

52. Ziarnko do ziarnka

Wstałem dziś dość późno. Musiałem odespać wczorajsze wstawanie przed 4. rano. Trzeba było dojechać na wykłady. Nie pojechałem w piątek wieczorem, gdyż w końcu wybrałem się na poszukiwania zadanych książek i podręczników. Z kilkunastu pozycji znalazłem tylko jedną, wyszperałem dodatkowo jakąś zastępczą książkę, lepsze to do momentu aż znajdę obowiązkowe książki. Wypadnie mi odwiedzić w tym celu biblioteki w Katowicach, tak więc wkrótce nawiedzę śląską stolicę. 

A zbiera mi się papierkowa robota. Wszystkie kartkówki, testy czy dyktanda sprawdzam na bieżąco, oddaję je dzieciakom zaraz kolejnego dnia. Obiecałem sobie na początku roku, że wszystkie dzienniki i papiery będę robił od razu. I jak na razie udaje mi się to. A za to odłogiem leżą kartki z wykładów i inne, o czytaniu nawet nie wspomnę, bo jak przebrnę przez 26 dyktand lub wypracowań, to marzę już tylko o wannie i o łóżku. Mój mózg musi po nich odparować.

Jakiś czas temu zacząłem czytać książkę historyczną o średniowiecznych Włoszech. Nie powiem, że jest nieciekawa, ale albo tłumacz pogubił się w imionach bohaterów, albo sam pisarz pomylił wiele faktów. Da się to wychwycić, że np. bohater, który został w mieście, nagle pojawia się w innym miejscu. Chwilowo odłożyłem tę pozycję, bo zaczęła mnie irytować, wrócę do niej za jakiś czas, a teraz zacząłem czytać „Alchemika” Coelho. Dużo słyszałem o tym pisarzu, wiele jego powieści przewinęło się przez moje dłonie, ale nigdy nie zatrzymałem się na jakiejkolwiek dłużej niż na analizie tytułu i fragmentu na okładce. A może warto. Widziałem Weronikę w kinie i podobała mi się, więc może i przekona mnie jego słowo pisane.  

Tak, tak, po niniejszym wpisie widać nawet jak sam odkładam papierzyska z uczelni. Czytam książki nie te, co trzeba. A zbiera się tego, a jeszcze nie zaczęły się zajęcia na drugim kierunku. Tam dopiero będzie jatka. Przełamię się i zacznę działać tam, gdzie potrzeba, przerwa w studiowaniu robi swoje, widzę to po sobie.

I goni mnie jeszcze jeden termin. Podjąłem się napisania komuś pracy z gotowych materiałów. Moim zadaniem jest tylko ułożenie tego w logiczną całość i przekształcenie tekstu. To jakieś 50 stron. Pod koniec listopada chciałbym mieć połowę zrobioną. Myślę, że najlepszym terminem będą tu dwa listopadowe weekendy. Siądę i zrobię to, i będę miał to z głowy.  

5 komentarzy:

  1. Czytałam "Alchemika" jakieś 5 lat temu, nawet mi się podobało, chociaż przewidziałam zakończenie w połowie książki, więc nie zaskoczył mnie autor. :] Weronikę polecam do czytania, bardziej mi się podobała od "Alchemika".

    OdpowiedzUsuń
  2. praca to dobra rzecz, przynajmniej dla mnie ;) "Alchemika" czytałem, ale nie powalił mnie, wolę inne książki tego autora jak już, no ale każdy ma swój gust, więc miłego czytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, doskonale Cię rozumiem. Ja mam 5 klas, każda musi napisać dwa wypracowania w miesiącu...
    zatem 5*26 ( tylu uczniów w klasie) daje to 130 uczniów, 130*2 = 260. Tyle wypracowań sprawdzam w miesiącu, w roku 2600. Nie liczę dyktand, testów, sprawdzianów, kartkówek, pisemnych zadań domowych...fajnie ;)Czytam na wakacjach. W roku szkolnym nie mam na to czasu.

    OdpowiedzUsuń
  4. mi z tego wszystkiego jedyną radość sprawiało poprawianie dyktand.
    alchemika czytałem; trochę oczywisty. ale zostawia dobre nawet wrażenie. jakby Ci się nie spodobał spróbuj z eric'iem-emmanulem schmittem.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. no jak wszyscy tak chwalą tego alchemika to może i ja się skuszę, no niech stracę

    OdpowiedzUsuń