niedziela, 7 listopada 2010

62. Nastał spokój

Jestem, ale czuję się tak, jakby mnie nie było.
W centrum miasta pełnym bloków i kamienic widzę pusty horyzont.
Patrzę niewidzącymi oczyma, oddycham beztlenowym powietrzem, dotykam czegoś nierealnego.
Powala mnie huk ciszy, nogi zapadają się w kruchym betonie, ręka tkwi w gąbczastej przestrzeni.
Niby w pajęczynie czekam na pająka chaosu. 
Wyssa ze mnie obłok mgły i zostawi kości dla zabawy wiatrom północy.

Co sekundę pada pytanie. 
Kolejne. 
I jeszcze jedno. 
I znów.         
          I znów.        
                     I znów.
I tak do samej wieczności.
Bez końca.
Zagubiła się moja dusza.
Zagubił się mój rozum.
Zagubiło się moje serce.
Nie wiem, co począć, bo już nawet nadziei brakło.
Ale za to nastał spokój i słychać bicie martwego serca. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz