Wczorajszy dzień wykładów zleciał, jak z bata strzelił. Nic dziwnego, skoro było ciekawie. A potem, według planów, poszedłem za książkami. Rezultat? Zerowy. W żadnej z księgarń nie znalazłem poszukiwanych przeze mnie tytułów. Skoro nie znalazłem ich w Krakowie, to chyba już nigdzie nie znajdę. Chyba musiałbym wybrać się w któryś roboczy dzień i zajść np. na PAT albo już nawet nie wiem gdzie, bo w popołudniową sobotę trudno coś załatwić. W ostateczności pojadę do Katowic i nawiedzę swoją osobą Biblliotekę Śląską. Cóż, jak mus, to mus.
Skorzystałem z pięknej pogody i poszedłem na ulubione alejki nadwiślańskie. Nakarmiłem bułkami sforę mew, kaczek i gołębi i, niestety, musiałem iść na busa. To niesprawiedliwe, że Kraków mam tak daleko!! Wyjechałem jakoś przed 17.00, a nad miastem zapadał już zmrok.
Za tydzień na pewno nie pospaceruję nad Wisłą, bo zajęcia kończę tuż przed 17.00 i pędem trzeba gonić busa.
Na stoliku obok czekają na mnie zadania i wypracowania. Zerkam na nie niechętnie. Będzie trzeba się za nie zabrać... A po nich, jak będę jeszcze żył, czeka mnie logika i Epistemologia, a i zacząłem czytać trzecią już powieść Coelho. Dość tak!!
PS. Ten blog ewidentnie mnie nie lubi. Chciałem wkleić zdjęcia, ale ciągle wyskakuje mi "obraz odrzucono".
Hmmmm...
zazdroszczę cierpliwości do ptaszydeł. o ile karmienie mew, kaczek i innych pływających rozumiem, sam chętnie czynię czasem, o tyle dokarmianie atakujących mnie co dzień gołębi pozostaje dla mnie zagadką nie-do-rozwikłania ;)
OdpowiedzUsuńCzyżbyś miał uczulenie na Bibliotekę Śląską?
OdpowiedzUsuńKurczę spacer nadwiślańskimi bulwarami to jest coś czego właśnie w tej chwili chcę ;) Pewnie, gdyby nie fakt jutrzejszego kolosa to pewnie wsiadłbym w busa do Krakowa i zaspokoił swoją potrzebę... :D
może za duże pliki próbujesz wgrać
OdpowiedzUsuńMax: Przecież ptaszydła takie ładne i śmieszne... Jak widać, karmisz nie te, co trzeba, polecam Ci moje stadko nad Wisłą, ono Ci krzywdy nie zrobi i jeszcze podziękuje za okruszki :)
OdpowiedzUsuńeM: Spacer bulwarami daje dużo, np. po całym dniu zajęć. Lubię tam spacerować. A co do BŚ - wolę jednak mniejsze biblioteki, takie, gdzie można poskradać się pomiędzy regałami i wziąć wybrane książki do ręki, a nie takie molochy, gdzie książka wybierana jest mechanicznie przez jakiś podajnik i przyjeżdża w metalowym wózku...
Nemst: Raczej nie. Odrzuca zdjęcia zgrane z aparatu, natomist te z sieci, umieszcza bez problemu...
nie będę Ci konkurencji na bulwarach robił :)
OdpowiedzUsuńMax: Potrafię się dzielić :), ale mogę też oswoić dla Ciebie stadko ptaszydeł... :D
OdpowiedzUsuńMy mieszkamy koło jeziora więc ptaszydła-straszydła karmione są regularnie :)
OdpowiedzUsuńA na Bibliotekę Śląską mam alergię od pierwszego bliższego z nią kontaktu...
jaki jest format i wielkośc tych plików?
OdpowiedzUsuńSylwek: Obraz jpg, 33kb. Wcześniej mi nie odrzucało zdjęć, chyba za głupi na to juz jestem :)
OdpowiedzUsuńcóż, czasami blogger miewa problemy. w kazdym razie - jesli nie działa przez uploader w poście, ja bym wrzucił bezpośrednio na Picase i potem bral z niej linki i wstawiał jako pliki z sieci - na jedno wyjdzie
OdpowiedzUsuńja się chyba gołębi zbyt boję ;]
OdpowiedzUsuń