czwartek, 16 grudnia 2010

100. Albo - albo

Mam wątpliwości. Coś gniecie mnie w środku. Czuję jakiś ucisk i strach. Krótki oddech, napięcie mięśni, drżące dłonie. Dziś z domu wyszedłem w dżokejce i w ciemnych okularach. Nie chciałem, aby dostrzeżono, że znów nie spałem. Rozmyślam, analizuję, nicuję, wmawiam sobie coś, a potem to obalam. Rozmawiam sam z sobą. Głośno. Kłócę się. Popieram i wspieram, by za chwilę zganić i pouczyć. Od wczoraj jestem rozdartą sosną. Część rozłupanego konaru zwisa nad przepaścią, druga wpojonymi korzeniami trzyma się jeszcze rantu i ratuje całość przed unicestwieniem... Która szala przezwycięży?
Listowa znajomośc z Panem o Zielonych Oczach dochodzi do punktu kulminacyjnego... Słowa pisane przez niego wywołują we mnie stan chybotania. Nie ukrywam, że miłym jest uczuciem odbieranie słów jego: Mój Drogi, tęskniłem, myślę o Tobie, czekam na list, Twój M. 
Nauczony bezwględnością zasad świata branżowego, jego nader wysokimi wymaganiami i oczekiwaniami (nie jesteś księciem z bajki, to wypierdalaj!), dystansuję się do słów jego. Chyba aż za bardzo. I tego się boję. Z własnego chcenia przemieniłem się w lodowatego człowieka już niewzruszonego na dobre i ciepłe słowo (jak słyszę jakieś słodzenie, to od razu węszę spisek, próbę lub podstęp). Trzeba z tym skończyć. Albo - albo. Nie można tego ciągnąć w nieskończoność. Myślę, że na tym etapie znajomości porażka będzie mniej bolesna niż na przykład za miesiąc, kiedy to mogą już zaistnieć jakieś emocje. Lepiej od razu zweryfikować prawdę słów niż ciągnąć je do czasu nieokreślonego, dlatego też w sobotę w Krakowie spotkać się mam z Panem o Zielonych Oczach. 
Wiem, wiem, jak to zabrzmiało - ja, który się nie spotykam z facetami, umawiam się na spotkanie (prawdopodobnie pierwsze i ostatnie). Radziłem się kogoś o to, padło stwierdzenie, że warto spróbować. Jeśli się nie uda, poczuję się wyśmiewany w myślach jego, ignorowany, sprawdzany w jakiś sposób, po prostu zbiorę graty i wyjdę i będę już wiedział do końca życia, że prawdy w świecie branżowym nie istnieją, a każdy czeka tylko na jedno. Moim zamierzeniem jest sprawdzenie i weryfikacja, nie jakaś randka (istnieje jeszcze takie słowo?). Z Krakowa będę wracał albo wściekły na siebie, że ułudziłem się i marzyłem o niebieskich migdałach i z setką wyrzutów dla własnej naiwności i głupoty, albo... Zaryzykuję po raz ostatni. Przekonam się o tym w sobotę.

13 komentarzy:

  1. Czytam,czytam ale jakoś ostatnio nie komentuje bo w sumie jam obca i chyba takie komentarze są Ci mało potrzebne;)Ale tym razem sie odzywam bo będę trzymać kciuki za to pozytywne 'albo'!:)Miłej soboty i radosnego powrotu do domu:)
    K(aśka)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze Ci ktoś poradził, zawsze trzeba próbować.
    A w przypadku takich znajomości szybka weryfikacja to najlepsze rozwiązanie - zanim zaistnieją emocje, jak sam napisałeś, i utrwalą się wyobrażenia.
    Ja również życzę miłej soboty. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Warto zaryzykować i masz rację lepiej przekonać się teraz niż później.
    Trzymam kciuki za sobotę :)
    Choć muszę przyznać, że wpis do momentu "Listowna znajomość..." mnie zaniepokoiła.

    OdpowiedzUsuń
  4. zaryzykować zawsze warto, a jak coś będzie nie tak, to nie możesz obwiniać siebie i ten okropny obrazek brrr

    OdpowiedzUsuń
  5. Ryzyko zawsze się opłaca ! Szczególnie kiedy sam stwierdzasz że nic do stracenia nie masz :)
    Sprawdź, zweryfikuj i opisz potem co i jak ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze warto zaryzykować bo nigdy nie wiadomo co przynieście przyszłość .
    "Cokolwiek pomiędzy ludźmi się kończy, znaczy: nigdy się nie zaczęło. Gdy prawdziwie się zaczęło, nie skończy się nigdy"

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja już nie podejmuje prób poznania kogokolwiek. Nie warto, nie ufam gejom. I nie będę ryzykował. Myślę, że w takich przypadkach powinniśmy słuchać tylko rozumu. Podszepty innych są niewskazane. Chcesz - podejmij ryzyko, nie chcesz - wycofaj się. Decyzja należy tylko do Ciebie, wszak to Twoje życie.
    redcat

    OdpowiedzUsuń
  8. Pozytywów samych...a to zdjęcie...koszmarne !!!
    Nemst ma rację.

    OdpowiedzUsuń
  9. All: Zobaczę, będzie, co będzie.

    Kaśka: Każda konstruktywna myśl, podpowiedź, sugestia nawet od "obcej" osoby (któż w Sieci tak naprawdę jest obcy?) jest tak samo cenna jak od kogoś znajomego! Takie jest moje zdanie.

    Redcat: Ja tez nie mam zaufania i już nie wierzę gejom, ale ta listowna znajomośc tak jakoś się rozwinęła i od samego początku zmierza w pozytywnym (?) kierunku, miło sie czyta to, co pisze ten chłopak (dziś rozmawialiśmy przez telefon nawet) i mam dobre nastawienie. Oczywiście spotkanie będzie całkowitą weryfikacją jego słów. Poniosę to ryzyko, pomimo tego że się boję.

    OdpowiedzUsuń
  10. Adalemrko zjeść Cię nie zje. Jeśli już podejmujesz próbę to ważne, aby była Twoim wyborem. Ja nawet w słówka nie ufam, więc moje wybory są inne. Jak to się mówi - reklama dźwignią handlu - oby mówił tak pięknie cały czas. Powodzenia :-)))
    redcat

    OdpowiedzUsuń
  11. Życie ludzkie dzieje się tylko raz i dlatego nigdy nie będziemy mogli stwierdzić, która z naszych decyzji była słuszna, a która zła, ponieważ w danej sytuacji mogliśmy zdecydować tylko jeden raz. Nie dano nam żadnego drugiego, trzeciego, czwartego życia, abyśmy mogli porównać różne konsekwencje decyzji. Bo staniesz się gnojownikiem swych myśli.

    Masz jedno życie wykorzystaj je lub zgiń. Bardzo silnie brak ci jest wiary w swoje siły, a nie jesteś kiepski. wiecej pozytywnych myśli. carpe diem
    Veritas

    OdpowiedzUsuń
  12. Redcat: Mam nadzieję, że mnie nie zje... Może wzrokiem, choc to wątpliwe... Raczej to, co pisał, nie było reklamą, tak przynajmniej wyczuwam. Jeśli poparzę paluchy, to wyłącznie ze swojej winy.

    Veritas: Po tym, co i jak napisałeś, już wiem, kto się kryje pod tym nickiem (mam 90% pewności). Tak, żyje się tylko raz, choć mozna porównywać ze sobą podobne sytuacje (a takich wiele się dzieje), ale nigdy tych samych...

    OdpowiedzUsuń