poniedziałek, 13 grudnia 2010

98. Zagubiony w poniedziałkowy poranek

Wstałem. Nie wiem jak, ale wstałem. Miałem zwlec się z wyrka o 7.30, nastapiło to parę minut przed 9. Łażę po domu bez celu i ciągle czegoś szukam - to bluzy, potem spodni i potem czystych skarpetek - wszystko tak na raty, nie mam jeszcze podkoszulki, nie wiem, gdzie postawiłem trapery... Chaos! Mój mózg jeszcze śpi. Wypiłem kawę, ale nic to nie dało i nawet szukam na stole kubka, stojącego tuż obok... Jest godzina 9.40. O godz. 10.00 muszę wyjść, bo 10.30 zaczynam dużur, a ja jeszcze w piżamie i nie wiem, gdzie posiałem dopiero co odszukane spodnie... Chyba zacznę nie lubić poniedziałków. I mam nadzieję, że w pracy nie będę dziś chodził jak zombie...  

7 komentarzy:

  1. to nie jesteś jedynym poniedziałkowym marudą, ja to bym się najchętniej położył, a nie mogę

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja bym się jeszcze położyła, zwłaszcza, że wstałam o tej godzinie o której Ty miałeś w planie ;)
    A w ogóle to niech ktoś zabierze ten śnieg!!! Bo jak mi dziś przyjdzie drugi raz przedzierać się 1,5km przez śnieg po kolana to padnę w połowie drogi ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. ale posta zdążyłeś napisać :P
    choć ja o poranku zachowuję się w ten sam sposób :D i się zawsze na pierwsze zajęcia spóźniam do tego ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Poniedziałek powinien być dniem wolnym aby pozbierać się co dopiero po minionym weekendzie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przejmuj się, toż to dziś "trzynastego". Jutro będzie nowy, lepszy dzień.

    OdpowiedzUsuń
  6. No chyba w tym 13 coś tkwi. Jak ja się dzisiaj wydarłem na jedną klasę. Masakra, aż sam się przeraziłem. Wstyd mi.
    Heh taki już mój koci los ...
    redcat

    OdpowiedzUsuń
  7. Nemst: Przeważnie wstaję bez problemów, ale dziś to przeszedłem samego siebie...

    Hekate: Ja codziennie maszeruje na nogach do pracy i z powrotem, a w jedna strone mam jakieś 2,5 km. Stwierdziłem, że taki sposób dotarcia do firmy jest szybszy i pewniejszy niż komunikacja miejska. Zdarza się (we wtorki), że trasę pokonuję dwukrotnie :)

    Max: Tak, napisałem - z tego wszystkiego załączyłem komputer i nie chciało mi się sprzed niego ruszać. Ja znów spóźnic się nie mogę, więc robię wszyskto (lub czegos nie), aby byc na czas.

    Pabloo: Czyli wtorek też powinien być wolny, aby dojść do siebie po wolnym poniedziałku :) Odwróćmy tydzień - w weekendy pracujmy, resztę miejmy wolne! :D

    Kama: Fakt! Z tym że jutro 14, a to dla mnie dzień gorszy niż 13...

    Redcat: Nie tylko Twój. Też nieraz podnoszę głos, a potem się zastanawiam po co, bo to i tak nie jest żaden środek. U mnie lepiej działa obniżenie tonu głosu i mówienie cicho... To też sposób :)

    OdpowiedzUsuń