środa, 26 stycznia 2011

137. Bliżej horyzontu

Ooo! Tak, tak! To zdjęcie obok w pełni oddaje stan mojego zaangażowania w sesję. Marnie widzę jej dalsze losy, jeśli się nie przyłożę. Trochę przesadzam, jak zresztą zawsze, ale moją największą wadą jest to, że wszystko zostawiam na ostatnią chwilę, a potem marudzę, że mam tyle jeszcze do zrobienia. Norma! 
Napisałem przed niecałą godziną pracę i już nawet ją wysłałem doktorkowi. Mam nadzieję, że wpuści mnie na najbliższy wykład, a jak już nawet się wśliznę na salę, to usiądę w najciemniejszym kątku tak, aby mnie nie widział, bo jeszcze gotów będzie rzucić we mnie ogryzkiem, jak mu się napatoczę przed oczyska...
Jutro mam wycieczkowy dzień. Jadę z mamą i z bratem do... Krakowa. Kurcze, jak ja dawno tam nie byłem! W wyniku mojej długotrwałej absencji w stolicy Małopolski nie będę się nadawał na przewodnika! Ale tak na serio to brat jedzie samochodem do siebie na uczelnię, ja się przyczepiam, bo jest okazja pozałatwiania spraw w dziekanacie w związku z restrukturyzacją wydziału, a mamę bierzemy na dokładkę, bo Krakowa dawno nie zwiedzała. Myślę, że wyciągnę ich do Bronowic zobaczyć chatynkę Tetmajerów (to ta od "Wesela" Wyspiańskiego), a potem pochodzimy pewnie po Starym Mieście i będziemy wracać, bym mógł o dość późnej porze zasiąść i napisać kolejną pracę zaliczeniową... 

2 komentarze:

  1. No tak, a kota to nikt, nigdzie ze sobą nie bierze! Jaki świat jest niesprawiedliwym :( Odbiję to sobie wypadami do kina - Era Nowe Horyzonty czekają na mnie :P:P:P
    redcat życzy miłego pobytu w Krakowie

    OdpowiedzUsuń
  2. No to możemy sobie piąteczki przybić - przesadzanie, zostawianie wszystkiego na ostatnią chwilę, a później narzekanie, że czasu brak, to moja specjalność przecież. Wciąż nie mam tej pracy z literatury antyku, a wspominałam Ci o niej chyba jeszcze przed naszym spotkaniem w realu. Najlepsze jest to, że za kilka dni muszę ją wysłać, a jeszcze egzamin...!
    Ale co tam... Damy radę. ;)

    OdpowiedzUsuń