wtorek, 1 lutego 2011

141. Brak odwagi

Od wczoraj coś mnie goni, coś mnie męczy, dusi i uciska. Jakieś potwornie ciężkie cielsko siadło na mych ramionach i ściąga mnie w dół. Z tego wszystkiego położyłem się dziś po południu do łóżka i szczelnie zawinąłem w koc. Zbudził mnie nagle jakiś napad strachu, usiadłem i oddychałem tak, jakbym przebiegł z 15 kilometrów, a po moim prawym policzku połynęła kropla potu. Śniła mi się spadająca winda. Nie pamiętam, z kim do niej wszedłem, wcisnąłem guzik i wyszedłem na zewnątrz, zostawiając tę osobę w środku. Zasunęły się szklane drzwi, a ta osoba wyciągnęła do mnie rękę i winda spadła... Krzyk tej osoby tłucze się w mej głowie do tej pory... Co za koszmar! 
Ciążące nade mną fatum dosięga mnie nawet w snach. Każdą wyimaginowaną przez umysł  postać spotyka coś złego. Podobnie jest w rzeczywistości. Żałuję, że we współczesnym świecie nie ma takich prawdziwych pustelni, bo mógłbym do takiej się przenieść i nie ranić wszystkich, który w jakikolwiek sposób stają na mej drodze. 
Dopadło mnie jakieś zwątpienie. Ciągle walczę sam z sobą. Chcę wyjechać. Chciałbym zapomnieć. Niestety nie potrafię...
Wiecie, czego mi brak? Odwagi mi brak! Takiej odwagi, by wejść do windy i wcisnąć guzik ... 

3 komentarze:

  1. Gdzie w tym mieście, gdzie na tym świecie żyje człowiek, którego śmierć byłaby dla mnie stratą? I gdzie jest człowiek, dla którego moja śmierć miałby jakieś znaczenie?


    Przemyśl te słowa.

    Veritas

    OdpowiedzUsuń
  2. Veritas: Mam przeczytać tę książkę?

    OdpowiedzUsuń
  3. nie, znaleźć go, a jeśli już go znalazłeś, to nie pozwolić mu odejść.


    Veritas

    OdpowiedzUsuń