poniedziałek, 21 marca 2011

8. O nauce w dniu wagarowicza

Od razu, gdy tylko wstałem, podbiegłem do okna. Otworzyłem je na oścież, wdychałem chłodne powietrze i wystawiłem twarz do słońca. W końcu jest! Pierwszy dzień wiosny! I do tego piękny! Mam nadzieję, że będzie tak już cały czas. 
W ubiegłym tygodniu wybrałem się do mamy na 2 dni, ponieważ w najbliższym czasie nie wiem, kiedy wyrwę się z miasta. W każdym tygodniu jest zaplanowane coś, co mi uniemożliwia wyjazd - to teatr, to szkolenie, to konferencja w firmie, potem jednodniowa delegacja. I to wszystko w ten jedyny dzień tygodnia, kiedy mam wolne. Pech to pech.
Intensywnie zabrałem się za naukę, a nie ukrywam tego, że jest tego dużo. Jak na razie jestem w połowie grubego tomiska "Historii sztuki", ale doczytuje w tym samym czasie książkę o historii starożytnej. Jest to niesamowicie ciekawe, ale ogrom trudnych do wymówienia imion królów mnie trochę przytłacza. Dobrze że całość napisana jest klarownym językiem, więc jak na razie się w tym nie pogubiłem. 
Do pracy idę dziś w południe. W sumie szybko zleci, ale i tak wezmę książkę z historii, bo nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów (a czytam o wojnach persko-greckich za Dariusza i Kserksesa). 
Ciekawe co by było, gdybym zrobił sobie dziś tradycyjne wagary od biurka. Jutro pewnie bym dostał wymówienie z ładnym tekstem w drzwiach: "Panie Massimo, pan już tutaj nie pracuje". A dziś to by całe popołudnie męczyli mnie telefonami o przyczyny nieobecności. Wiem, piszę same głupoty, ale cóż - pomarzyć można. 
Cieszmy się - wiosna przyszła! 

 

1 komentarz: