poniedziałek, 4 kwietnia 2011

12. O walce serca z rozumem


Serce to w naszej kulturze symbol miłości i życia, mózg może być symbolem rozumu i roztropności. Dzięki spotom reklamowym utrwalił się obraz walki serca z rozumem. Każde z nich nadaje na innych falach i rzadko mogą się ze sobą w pełni porozumieć. Serce mówi tak, rozum całkiem inaczej. I jak tu je ze sobą pogodzić, skoro każde z nich przemawia innym językiem? 
Serce kojarzone najczęściej jest z emocjami, uczuciami, miłością, dobrocią, ciepłem, akceptacją. Bez niego nie byłoby w naszym życiu odrobiny szaleństwa, odwagi, oddania. Jego bicie kierujemy najczęściej do osoby nam bliskiej i do takiej, na której nam zależy. Wzmacnia się jego bicie przy złączeniu dłoni, a już tłucze się jak oszalałe podczas pierwszego pocałunku. Już na widok naszej ukochanej/ukochanego bije mocniej. Uśmiechamy się, przytulamy, obejmujemy, chwytamy za ręce, jesteśmy blisko siebie dzięki niemu. Bez jego wpływu nie byłoby emocji, które niekiedy wywołują uczucie euforii i prowadzą do szalonych pomysłów. Taka odrobina szaleństwa i odwagi jakże znacząco wpływa na życie, odmienia je i urozmaica, dodając tym samym akcentów egzotycznych i tajemniczych. 
Skoro serce odpowiada częściowo za szczyptę szaleńczych decyzji, to rozum pilnuje nas i innych niczym Cerber i nie pozwala przekroczyć pewnych granic. Nie zawsze tak jest, ale taka rola jest mu przypisana. To on się załącza, gdy emocje biorą górę i od razu sprowadza nas do poziomu. Lecz i zdarza się, że w ryzykownych sytuacjach góruje serce, ale wtedy trzeba modlić się o ocalenie lub nosić przy sobie czterolistną koniczynkę. Rozum pilnuje, rachuje, ocenia, wyciaga wnioski, przewiduje i ostrzega. Niekiedy pozwala sobie nawet zbyt dużo i ogranicza nas, ale robi to tylko i wyłącznie dla naszego dobra. Skłania nas do roztropnych decyzji i logicznego myślenia. Emocje i pochopne działania są mu obce. 
Serce to elektryczny impuls i doza szaleństwa, rozum to opanowany strażnik. Tak są od siebie odmienne i idą swoimi ścieżkami, lecz tak naprawdę bez siebie nie mogą żyć. Jedno wspiera drugie. Gdy serce skacze i tłucze się ze szczęścia, to rozum hamuje je i poucza, i odwrotnie - gdy rozum zbytnio przesadza, to serce woła swym głosem i goni za motylami. 
Więc o co w tej walce chodzi, skoro jedno wspiera drugie? Przecież człowiek nie może pójść za głosem tylko jednego z nich. Uważam, że chodzi tu o współpracę, o wspólny język w działaniu jednego i drugiego. Się często mawia: "Działaj sercem, ale niech przy tym rozum nie będzie ci obcy". Serce kierujemy i do siebie i do kogoś. Zakończmy te refleksje odrobiną życiowej filozofii: "Zakochajmy się tak, abyśmy oboje przez siebie nie płakali!"

2 komentarze:

  1. Ja postrzegam serce i rozum jako jedną całość... jak noc i dzień, wczoraj i jutro:D taki dualistyczny organ w którym zamieszkuje miłość... dobrze, jak jest zdrowy i ma sprawne obie ręce;)
    Pozdrawiam serdecznie:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Sydonia: Tak, masz rację, ale zgodzić sie nie mogę z tym, że "wczoraj i jutro" są jednością. To całkiem odmienne pojęcia i stany, bo wczoraj już było i nie wróci a jutro może nigdy nie nadejść.

    OdpowiedzUsuń