środa, 4 maja 2011

26. O klubie zwanym "Shortbus"

Już jakiś czas temu miałem napisać kilka słów o ostatnim obejrzanym filmie branżowym, ale podziało się w moim życiu trochę inaczej niż bym się tego spodziewał, dlatego też odkładałem to na czas późniejszy czyli w sumie do chwili obecnej. 


Tak więc zobaczyłem film pt.: Shortbus.  Muszę przyznać, że trochę dziwny to film. Na pewno nie tak spokojny i stonowany jak wspomniane obrazy we wpisach poprzednich, bo to film nieco kontrowersyjny, obrazoburczy, wywołujący wypieki na policzkach, ale i napędzajcy refleksje na temat życiowych potrzeb różnych typów ludzi, udających na co dzień przed znajomymi twardzieli, a tak naprawdę borykających się z problemami, odrzuceniem i depresją. Można wysnuć wniosek, że powodem tej depresji i zagubienia jest pęd cywilizacji ku nowoczesności, technologizacja i specjalizacja społeczeństwa i trud człowieka w niemożności sprostania wciąż rosnącym wymogom. Dochodzi do tego odrzucenie przez innych, co wywołuje narastanie problemów z samym sobą i depresję, która prowadzi do samobójstwa.


Właśnie z taką depresją walczy bohater filmu, James. Mieszka on ze swoim partnerem, Jamesem, starają się spędzać ze sobą dużo czasu, są częstymi bywalcami sławnego klubu, zwanego Shortbus. Ich związek przeżywa kryzys związany z depresją Jamiego. Klub jest miejscem spotykania się ludzi o różnorodnych potrzebach i upodobaniach - gejów, lesbijek, heteryków, biseksów, transów, fanów s/m, etc., etc., etc. Można w nim swobodnie porozmawiać w grupie sobie podobnych, napić się, czy uprawiać seks z kim popadnie w specjalnym pokoju orgii. Do miejsca tego trafia za sprawą Jamesa i Jamesa ich terapeutka, seksuolożka Sophia, która nigdy nie przeżyła orgazmu, co sprawiło, że popadła w odrętwienie i nie może powiedzieć o tym swojemu mężowi, gdyż nie chce go urazić. Kobieta szuka tu jakiegoś lekarstwa lub sugestii, aby usatysfakcjonować swoje zatracone w nieudanym pożyciu ego. Bywalcami klubu są także Ceth, młody muzyk i Caleb, który w związku Jamesa i Jamesa widzi ikonę gejowskiej równowagi (codziennie podgląda ich przez lunetę ze swojego mieszkania). Spokój Caleba zostaje zburzony, gdy Jamesowie zapraszają do siebie Cetha i dochodzi pomiędzy trzema chłopakami do miłosnych igraszek, a także wówczas gdy ratuje jednego z Jamesów z próby samobójczej. Wówczas dochodzi pomiędzy uratowanym chłopakiem a Calebem do spółkowania i dzięki temu James docenia miłość swojego Jamesa. Mężczyźni wracają do siebie i stopniowo powraca do nich harmonia, a Caleb zaczyna spotykać się Cethem. Historia dobrze kończy sie także dla Sophie. Zapoznaje się ona z miłą parą biseksualną i zaczyna się z nimi spotykać i osiąga wkrótce upragniony pierwszy orgazm. Film kończy się quasi maskaradą i śpiewanym przez wszystkich hymnem na cześć alternatywnego stylu życia. 


Film chyba nie dla każdego, ale warto go zobaczyć. Sam jeszcze się do niego nie przekonałem, trzeba mi na spokojnie go obejrzeć i przeanalizować. Dużo w nim seksu, scen masturbacji, golizny i perwersji, ale i nie traci na humorze, gdyż jest kilka scen, które i u mnie wywołały uśmiech - np. śpiewanie hymnu amerykańskiego do "żywych męskich mikrofonów" czy wibrator w kształcie pisanki wewnątrz Sophie, do którego jej mąż zgubił pilota, a który w tym czasie wpadł w niepowołane ręce... Film całkiem ciekawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz