wtorek, 7 czerwca 2011

41. O bezradności

Zamierzam jutro nie pójść do pracy. Wali mnie to, co będzie. Dostanę dyscyplinarkę, to dostanę. Zamknę się jutro w domu, wyłącze telefon i nie będzie mnie nic obchodziło. Jedyne, co zrobię dobrze, to przyspieszę swoje odejście z firmy. Atmosfera jest tam ciężka. Zaczyna mnie to przytłaczać, że część osób traktuje mnie jak nienormalnego. Jest jedna osoba, która cały czas jątrzy całe towarzystwo. Nawet nie przypuszczałem, że czyjaś odmienna orientacja seksualna może wywoływać tak drapieżne i wredne zachowania. Zaatakowała mnie dziś w sali głównej jedna z koleżanek, bo śmiałem zapytać o projekt, przy którym miałem asystować. "Nie potrzebujemy już twojej pomocy..." - wycedziła z ironicznym uśmiechem i szukała wsparcia ze strony innych. I poleciało jeszcze wiele zdań i wyszedłem. Cokolwiek bym zrobił - jest źle, napisał - jest źle, powiedział - jest źle, czegoś nie zrobię - też jest źle. To dziwne, bo kiedyś pracowałem przy podobnych projektach i było bardzo dobrze. Z tego wszystkiego puściła mi się dziś krew z nosa, dobrze że nikt tego nie widział, bo pewnie by odebrano to, że udaję i panikuję. A skąd to prześladowanie? Bo jestem gejem. Ktoś sypnął mnie u szefostwa, a teraz zabrał się za rozpowszechnianie nowinek wśród współpracowników. Nie wiem, co ta osoba otrzymała w zamian za takie informacje i chyba nie chcę już wiedzieć. 


I tak już ponad miesiąc. Nie mam z kim pogadać, na szefów nie mam co liczyć, a ci, z którymi się przyjaźnię, nie wychylają się z wiadomych przyczyn. Nawet bym nie pozwolił, aby potem musieli za mnie słuchać wymówek, gdy mnie już nie będzie. Im bliżej końca, tym ciężej. Straciłem ochotę do wszystkiego. Miałem jechać pojutrze na egzamin, ale nie pojadę, bo nie mam sił na naukę i utraciłem ochotę dosłownie na wszystko. Została mi sesja na drugim kierunku, nie podejdę do niej. Zrezygnuję z tych studiów. Po co mi one. Wycofuję się ze wszystkiego, nic już nie jest mi potrzebne, nawet sam sobie nie jestem już potrzebny...

6 komentarzy:

  1. To, że masz ochotę olać pracę, jest zupełnie zrozumiałe w tej sytuacji, ale czemu chcesz wycofać się ze wszystkiego?? Po coś jednak szedłeś na te studia, nie będzie Ci szkoda tego, co już zacząłeś?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam tak samo w pracy, a jestem hetero.
    Po prostu ja nie jestem potrzebna, bo wygodniejszy jest ktoś inny.
    Oni mi obgadują tyłek za plecami, a ja im wprost.
    Nie mam już siły.
    Bardzo, ale to bardzo Cię rozumiem.
    Jeszcze troszkę i będzie po wszystkim.
    Postaraj się wytrzymać.

    A na sesję chłopaku idź, bo to Twój bilet do lepszej przyszłości.
    Wiem co mówię.

    - e.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem, że zabrzmi to bardzo banalnie, ale rezygnacja ze wszystkiego do niczego nie prowadzi. To, że tu i teraz źle się dzieje i masz ochotę wszystko rzucić, jest jak najbardziej naturalne. Tylko, że taka sytuacja trochę potrwa a potem się okaże, że jednak dało się przetrwać. Zrób sobie przerwę, ale nie decyduj o wszystkim pochopnie. Do sesji można podejść we wrześniu a praca też się jakaś znajdzie. Pozdrawiam ciepło:) tyśka

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie powinieneś odpuszczać sesji .....

    PRACĄ WALNIJ - inaczej wykończysz się na pewno.

    Boli - będzie bolało póki nie zmienisz środowiska pracy ....
    Banał - "Czas leczy rany" - na co dzień w mojej pracy potwierdza się w 100% - uwierz wiem co piszę
    Co do tego który uprzejmie doniósł - moim zdaniem nie dostał nic po za satysfakcją zniszczenia Twojej osoby (może zajmie Twoje stanowisko może to jest przyczyna jego działania)
    "Homo homini lupus est"

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się, studia dadzą Ci więcej niż ta praca, a poza tym zawsze możesz zaskarżyć wszystkich o takie zachowanie i dyskryminowanie... dlaczego nie?

    Tylko nie pal za sobą mostów, jeśli chodzi o studia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Agol: Tak, masz rację, byłoby szkoda, oj, byłoby! Tylko nieraz nachodzą mnie takie chwile zwątpienia, że przestaję wierzyć dosłownie we wszystko...

    Green: Niestety, prawda w oczy kole - już wiele razy się na tym przejechałem. Doszedłem do wniosku, że milczenie jest złotem, ale nieraz się po prostu nie da i walę prosto z mostu, a już nie moja wina, że ktoś nie potrafi dojrzale rozmawiać i rzuca się z agresją lub gada poza moimi plecami. Ludzi bardzo rzadko stać na otwarty dialog.

    Tyśka: Wiem, masz rację, w sumie mogę odpisać Ci to samo, co Agol, więc zerknij troszkę do góry :)

    Czesiu: Oj, z tym czasem to nie jest tak łatwo, jak piszesz, mój Drogi. Są sprawy, które potrafią się ciągnąć za człowiekiem przez wiele lat i pomimo wielu prób odcięcia się od nich nic to nie daje. Ale już niedługo, jeszcze trochę, dni tak szybko uciekają...

    Brooke: Rozważałem złożenie skargi o dyskryminację, nawet się radziłem już w tym kierunku, ale wkrótce umowa się kończy, ja odchodzę, a sprawa może się ciągnąć bardzo długo, tym gorzej dla mnie, bo nie wiem, czy zostanę w swoim mieście czy też się będę przeprowadzał. I tak źle i tak niedobrze.

    OdpowiedzUsuń