"Kochamy tych, którzy nie chcą z nami być,
a jesteśmy kochani przez tych, z którymi my nie chcemy być".
Widocznie tak musi już być, nic nie da się z tym zrobić. Rozum jest zbyt uległy, by pójść nową drogą i słucha głośnych nawoływań serca. Ta walka nigdy się nie skończy. A ja? Jestem wielkim tchórzem. Czekam na cud, a przecież cuda się nie zdarzają, a jeśli już nawet się zdarzają, to tylko w snach.
Dlaczego nie można snów przeobrazić w rzeczywistość? Może wtedy wszyscy smutni i rozczarowani ludzie zaczęliby się uśmiechać? Podaliby sobie dłonie i poszli na spacer?
Ostatnimi czasy polubiłem bardzo deszcz. Albo przyglądam mu się przez zroszone kroplami szyby, albo wychodzę do miasta i spaceruję w nim. Koi moje rozedrgane ciało i uspokaja. Lubię deszcz i deszczowe dni, bo wtedy nie ma pomiędzy mną a aurą żadnej różnicy.
Też się ostatnio utożsamiałam z deszczem, ale dziś ma być gwałtowna burza w moich okolicach i to będzie to, co mnie naprawdę odzwierciedla ;-)
OdpowiedzUsuńJakaś część mnie nie chce się zgodzić z przytoczonym przez ciebie pesymistycznym (choć, NIECO prawdziwym) powiedzeniem...
Aurora: Burze też mi się czasem zdarzają, ale na co dzień to jestem raczej rzęsistym deszczem z wielkimi kałużami.
OdpowiedzUsuńTen cytat nie jest pesymistyczny - jest prawdziwy.