Czy istnieje jakaś szansa na to, by się spełniła jakaś część snu?
Czy marzenia senne to nasze pragnienia?
Dlaczego jest tak, iż nie myśląc żyjemy nieświadomie?
A może sen to część naszego poprzedniego wcielenia?
Retrospekcje nieświadome?
Podświadome refleksy minionego czasu?
Kreacja nierzeczywistości opartej na rzeczywistości minionej lub przyszłej i potencjalnie możliwej?
Gdzie punkt zaczepienia?
Jakaś pewność?
Gdzie ryzyko?
Wiara?
Życie?
A może życie to sen, a sen to życie?
A może w ogóle nie istniejemy?
Same pytania...
Lecz jedno jest pewne - Jego obraz istnieje w dwóch światach jednocześnie i nie pozwala na zepchnięcie siebie na margines zapomnienia.
Jeśli tak jest - nigdy nie chcę się obudzić lub nie chcę nigdy więcej zasypiać tylko po to, by znów ujrzeć jego rozkoszny uśmiech...
To On mi nie pozwala o sobie zapomnieć...
Wrócił ubiegłej nocy...
Czuję się z tym zadziwiająco dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz