Chyba powinienem założyć jakiś senno-dziennik (chciałem napisać senno - NOC-nik, ale głupio by to wyglądało) i zacząć notować, kiedy to śnił mi się On. Sen z ubiegłej nocy bije wszystkie pozostałe o głowę. Jeszcze nigdy mi się tak nie śnił jak tym razem (nic zdrożnego).
Zauważyłem na przeciągu ostatniego miesiąca ogromną intensyfikację Jego obrazu w mojej podświadomości.
Ciekawe, zastanawiające i intrygujące...
Mam nadzieję, że nic się takiego nie wydarzy z Nim w roli głównej, bo chyba bym tego nie zdzierżył...
Hmmm...
Więc o co chodzi?
Kiedyś pomógł mi rozwiązać kilka zagadek doktor Freud. Może i znów trzeba do niego sięgnąć?
Psychoanaliza mnie śmieszy.
OdpowiedzUsuńA sny bywają niebezpieczne. Czytałeś "Ptaśka" Whartona? Jeśli nie, polecam.
No i ten Twój eks...co on takiego w sobie miał, czego inni faceci nie mają, że tak pielęgnujesz w sobie jego obraz? :/
Pozdrawiam serdecznie!
Kajot: Niebezpieczne? Oświeć mnie, proszę.
OdpowiedzUsuńMoże i śmieszy, ale za to wyjaśnia wiele problemów w prosty i jasny sposób. Czy jest coś lepszego niż psychoanaliza do wyjaśnienia podobnych spraw? Wiem, wiem, może jestem płytki, mnie ona przekonuje.
"Ptaśka" nie czytałem, może kiedyś jak znajdę trochę wolnego.
A z eksem to skomplikowana sprawa...
Niebezpieczne. W pewnym momencie można dojść do wniosku, że sen jest dużo przyjemniejszy od rzeczywistości i nie zechcieć z niego powrócić, jak w "Ptaśku" właśnie.
OdpowiedzUsuńA psychoanaliza...naczytałem się trochę, jaki wpływ miała na Hollywood lat '50-'60, widzę, jaki wpływ ma na Amerykańskich snobów, żyjących obecnie. Psychoanalitycy urośli do rangi proroków. Niektórzy boją się zrobić krok bez konsultacji z nimi. A niestety nie potrafię brać na serio faceta, który z pełną powagą peroruje, że jeśli kobieta śni o jednorożcu, to cierpi na niedopieszczenie, a mężczyzna śniący o remoncie dachu, w czasie którego upuszczony przypadkiem młotek spada na głowę jego ojca, jest podświadomie zazdrosny o własną matkę.
To jak teologowie, perorujący o ilości skrzydeł poszczególnych chórów anielskich...
Nie mówię jednak, że to coś złego i bez sensu (w końcu to my nadajemy rzeczom wartości). Po prostu mnie bawi.
Kajot: Akurat te przykłady "analizy" bawią i mnie, ale są u Freuda fragmenty na serio ciekawe. Nie wiem, czy akurat Ty cos u niego znalazłeś, co by pasowało akurat do Ciebie - ja tak. I nieco mi pomógł zrozumieć to i owo (z lekkim dystansem, oczywiście).
OdpowiedzUsuń