piątek, 21 października 2011

118.

Znów mi się śnił...

I to w sposób, w jaki najlepiej Go pamiętam i jaki najbardziej lubię - spokojny wyraz twarzy, głębokie i refleksyjne spojrzenie i ten przebijający na wylot monalizowy uśmiech. Ajjj...
Chciałbym pogładzić go na żywo dłonią po twarzy, jak zawsze... Ajjj...
Pojawia się przeważnie taki sam, ale zarazem całkiem inny - zawsze odchodzi.
Zaczyna mnie to niepokoić...


Dopisek: Przecież zbliża się kolejna rocznica...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz