poniedziałek, 7 listopada 2011

126.

Nawet nie wyobrażam sobie swojego zawodu bez znajomości podstaw psychologii rozwojowej, dziecięcej czy klinicznej. Wystarczy nieraz dobra obserwacja ucznia przez kilka lekcji, by wiedzieć o nim więcej, niż może on sam wiedzieć o sobie. Przydaje się to w sytuacjach kryzysowych, by na przykład "zgasić" delikwenta w momencie, gdy zaczyna się popisywać lub dokazywać. Często stosuję taki chwyt. 

Ale taka analiza człowieka przydaje się także w ocenie ludzi spotykanych wśród znajomych lub, choćby jak wczoraj, przy odbiorze ludzi z mediów - tu przywołanego w poprzednim wpisie Michała Szpaka. Człowiek ten od razu rzuca się w oczy swoją odmiennością - ubiorem, postawą i zachowaniem.
Wiem i rozumiem to, że żyjemy w XXI wieku i każdy ma prawo posiadać swój światopogląd i żyć według własnego uznania. Dlatego też, jeśli tak chcą, niech faceci noszą sukienki i makijaż, a kobiety spodnie ogrodniczki i włosy ścięte na jeża - ich sprawa. Ale zastanawia mnie jedno w tym wszystkim i właśnie w tym widzę zniesmaczenie i może nawet w jakimś stopniu zagrożenie - wyciąganie na wierzch własnych słabości i kompleksów jako czynnika ataku i zwracania na siebie uwagi.  
Wystarczy pogrzebać w Sieci, by znaleźć tak skrajne ewenementy, by sklecić na szybko małe ludzkie Zoo. Weźmy na przykład takiego Luntka czy Gwiazzdę (Szpak przy nich to małe piwo). Obaj ogromnie zakompleksieni  i, co jest straszne (!!), z tych kompleksów robią atuty własnej osoby i żyją tym poklaskiem, który wokół siebie czynią. Nie wiem, jakie jest ich podłoże wychowania i jak wyglądają ich relacje z rodziną, ale to nie są klasyczne kompleksy grubej nastolatki, rudego i chudego gimnazjalisty czy klasowego okularnika - kujona. Mam wrażenie, że takich osobników jest coraz więcej, a ich problemy z sobą samym przekraczają możliwości przeciętnego psychologa czy terapeuty w szkole.





Patrząc na takiego Gwiazzdę myślę, że granice jego rzeczywistości i fantazji zlały się. Aplauz, pozytywny czy negatywny, są swego rodzaju motorem napędowym, on żyje dzięki temu, że jest postrzegany właśnie w taki sposób (DOPISEK - warto się wsłuchać, co mówi o sobie Bartek - Gwiazzda, powtarza on jak mantrę: "Przyjechałem tu <do programu>, żeby się pokazać; Mam nadzieję, że mnie pokażą <w tv>; Chcę być rozpoznawany"). Jemu nie zależy na udziale w programie po to, by spróbować własnych sił przed kamerą, traktuje program jako pożywkę dla swojego wycofania, chce zaistnieć, pokazać się i wepchać się na plotkarskie języki. Chce, by o nim mówiono i nieważne czy pozytywnie czy też negatywnie.  


Nie mam zielonego pojęcia, co mogłoby go dowartościować, ale do momentu znalezienia pozytywnych bodźców będzie zachowywał się tak, jak teraz, czyli będzie prowokował, wzbudzał odrazę, ośmieszał, piętnował i negował prawdziwe autorytety (lecz zapytany o swój autorytet <Jola Rutowicz> nie potrafi o nim opowiedzieć, jąka się i improwizuje, maskując się śmiechem). Gwiazzda to pozer i lichy aktor, który jest w pełni niedowartościowany, a dla samego poklasku zrobi wiele.





Zastanawia mnie jeszcze jedno - czy zdają sobie oni sprawę z tego, że ich prowokujące poczynania wzbudzają odrzucenie i pogłębiają tylko ich wyalienowanie? Sami sobie zakładają stryczek na szyję, bo przecież potem już zawsze będą postrzegani jako pajace. O roli rodziców i braku ich reakcji nawet nie wspomnę. 
Temat można by było ciągnąć jeszcze długo, ale przecież nie chodzi o naukową analizę, ale o ukazanie młodych ludzi i ich problemów z samoakceptacją i braku pomysłów na to, jak wybrnąć z takiego chaosu i zagubienia własnego ja. 

2 komentarze:

  1. A może rzeczywiście te postaci nie miały na kim się oprzeć a odrzucenie od grupy, wyalienowanie i skrajną dziwaczność potraktowały jako te ja, które dało im szansę zaistnieć w wirtualnym świecie. Też uważam, że to tylko pogłębia ich problemy. Zastanawiam się czasem czy gdybyśmy żyli w świecie sprzed 30 lat takie osoby zrobiłiby coś żeby funkcjonować w "realu".. nie mówię o odmienności, bo tę można zachować przy odrobinie odwagi ale przepoczwarzeniu kuriozum np. w buntownika

    OdpowiedzUsuń