wtorek, 13 grudnia 2011

145. Na wariackich walizkach

Chciałbym, by ten powalony rok już się skończył. Wiem, że przyszły nie będzie lepszy pod każdym względem. Obrona na studiach i koniec kolejnego (jak się okazuje zupełnie zbędnego i niepotrzebnego) etapu edukacji uczelnianej. Nie mam już sił, czuję się wypalony pod kątem studiowania.
Znów czekać mnie będzie szukanie pracy, może i nawet związana z tym będzie przeprowadzka. Może duże polskie miasto, może Europa Zachodnia lub Północna (w Szwecji potrzebują na budowach, w Anglii na zmywakach, a w Irlandii w rzeźniach i przetwórniach indyków, hihihi...). 

To po prostu jest świństwo robione młodym ludziom przez nasz kochany polski rząd i zrudziałego fałszywego Tuskokłamcę, by nie można było dostać w tym cholernym kraju stałej pracy i mieszkania. 
Nie wiem, co będzie w przyszłym roku i w którym miesiącu dokładnie czekają mnie kolejne zawirowania.
Ale chyba jeszcze nie czas o tym myśleć... 
Cieszmy się złotą późną jesienią i słonecznym początkiem zimy, kiedy to krzewy i drzewa zaczynają świeże pąki puszczać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz