Małe zmiany na koniec starego roku. Zacząłem je wprowadzać już jakiś czas temu, lecz przemilczałem to, by nie zapeszyć. To jeszcze w sumie wielkie nic, ale jakiś krok do przodu już zrobiony. Muszę dodać, że "wychyliłem głowę z żółwiego pancerza" dzięki kilku osobom i ich dopingowi. Ale po kolei:
1. Zbędne książki Witkowskiego (już przeczytane, walały się i kurzyły pod łóżkiem) stały się impulsem do małego spotkania i rozmowy z pewnym blogerem (nie zdradzę któż to). Moim odgórnym zamiarem było przekazanie książek i "ucieczka" do domu, lecz skończyło się na prawie dwugodzinnej rozmowie. Ciekawe, czy uzgodnioną kolejną kawę da się zrealizować w jakimś nieokreślonym czasie.
2. Odważyłem się i pojechałem na spotkanie z Panem Szyszkiem. Siedzieliśmy przy kawie i lodach i rozmawialiśmy prawie trzy godziny, potem łaziliśmy uliczkami oświetlonego miasta, siedzieliśmy chwilęsz na murach zamku. Szyszek (nie wiem nawet skąd wzięła mi się ta ksywa) okazał się inteligentnym i oczytanym chłopakiem. Przy okazji odwiedziłem moje byłe miasto i wypiłem duże piwo z przyjaciółką z byłej pracy. Tak się rozgadaliśmy, iż byłbym spóźnił się na ostatni autobus i prawie w ostatniej chwili zdążyłem zakupić u kierowcy bilet.
3. Posłuchałem się Pana Szyszka i oddałem do bibliotek wszystkie "mądre od drugiej strony" książki, które według niego tylko mnie ogłupiały i wywoływały skorupę, w której się zamknąłem. Kiedyś zapytał mnie, co aktualnie czytam, odpisałem że X. "Jezu..." - odparł. - To nie dziwię się, że zamknąłeś się na ludzi. Wierz mi, że filozofia tego pana zabija, nie leczy...
4. W końcu z A. zrealizujemy zaprzeszłe plany wybrania się na imprezę. Wstępnie uzgodniliśmy, że na jednym klubie się nie skończy. Będziemy chodzić po krakowskich lokalach całą noc, a na końcu zaplanowaliśmy, że wylądujemy w... Hehe, to będzie ciekawe dla nas obojga.. A może spotkamy gdzieś kogoś znajomego...
5. Przydałoby mi się schudnąć jakieś 5-8 kilo, tak na początek zmian, które się rozpoczęły, jako mały dodatek...
Cieszą mnie te małe kroczki do przodu, które robisz :) powoli wyjdziesz na prostą ale i tak bez ... (Ty wiesz czego) się nie obejdzie.
OdpowiedzUsuńCałuję :*
EL
Jakie tam wielkie nic. W porównaniu do tego, co działo się z Tobą jeszcze kilka miesięcy temu, to jest duży postęp. Zresztą od małych kroków się zaczyna.
OdpowiedzUsuńA do innej części wpisu dodam tylko tyle: :D
;)
Pozostaje mi życzyć powodzenia, w tej drodze zmian, na dobre, oczywiście :)
OdpowiedzUsuń