środa, 28 grudnia 2011

155. Raz, dwa, trzy, czyli małe kroki do przodu

Małe zmiany na koniec starego roku. Zacząłem je wprowadzać już jakiś czas temu, lecz przemilczałem to, by nie zapeszyć. To jeszcze w sumie wielkie nic, ale jakiś krok do przodu już zrobiony. Muszę dodać, że "wychyliłem głowę z żółwiego pancerza" dzięki kilku osobom i ich dopingowi. Ale po kolei:


1. Zbędne książki Witkowskiego (już przeczytane, walały się i kurzyły pod łóżkiem) stały się impulsem do małego spotkania i rozmowy z pewnym blogerem (nie zdradzę któż to). Moim odgórnym zamiarem było przekazanie książek i "ucieczka" do domu, lecz skończyło się na prawie dwugodzinnej rozmowie. Ciekawe, czy uzgodnioną kolejną kawę da się zrealizować w jakimś nieokreślonym czasie.

2. Odważyłem się i pojechałem na spotkanie z Panem Szyszkiem. Siedzieliśmy przy kawie i lodach i rozmawialiśmy prawie trzy godziny, potem łaziliśmy uliczkami oświetlonego miasta, siedzieliśmy chwilęsz na murach zamku. Szyszek (nie wiem nawet skąd wzięła mi się ta ksywa) okazał się inteligentnym i oczytanym chłopakiem. Przy okazji odwiedziłem moje byłe miasto i wypiłem duże piwo z przyjaciółką z byłej pracy. Tak się rozgadaliśmy, iż byłbym spóźnił się na ostatni autobus i prawie w ostatniej chwili zdążyłem zakupić u kierowcy bilet.




3. Posłuchałem się Pana Szyszka i oddałem do bibliotek wszystkie "mądre od drugiej strony" książki, które według niego tylko mnie ogłupiały i wywoływały skorupę, w której się zamknąłem. Kiedyś zapytał mnie, co aktualnie czytam, odpisałem że X. "Jezu..." - odparł. - To nie dziwię się, że zamknąłeś się na ludzi. Wierz mi, że filozofia tego pana zabija, nie leczy... 


4. W końcu z A. zrealizujemy zaprzeszłe plany wybrania się na imprezę. Wstępnie uzgodniliśmy, że na jednym klubie się nie skończy. Będziemy chodzić po krakowskich lokalach całą noc, a na końcu zaplanowaliśmy, że wylądujemy w... Hehe, to będzie ciekawe dla nas obojga.. A może spotkamy gdzieś kogoś znajomego...


5. Przydałoby mi się schudnąć jakieś 5-8 kilo, tak na początek zmian, które się rozpoczęły, jako mały dodatek... 

3 komentarze:

  1. Cieszą mnie te małe kroczki do przodu, które robisz :) powoli wyjdziesz na prostą ale i tak bez ... (Ty wiesz czego) się nie obejdzie.
    Całuję :*

    EL

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie tam wielkie nic. W porównaniu do tego, co działo się z Tobą jeszcze kilka miesięcy temu, to jest duży postęp. Zresztą od małych kroków się zaczyna.

    A do innej części wpisu dodam tylko tyle: :D

    ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozostaje mi życzyć powodzenia, w tej drodze zmian, na dobre, oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń